Zdarzyło się wam kiedyś mówić o czymś ważnym, emocjonalnym, może nawet trudnym, a w odpowiedzi usłyszeliście „przykro mi, że tak się czujesz?“. Mnie się zdarzyło wiele razy i słysząc taką reakcję, najczęściej doznawałam uczucia lekkiego (a czasami wcale ciężkiego) zawodu i rozczarowania.

Kiedy mówię o tym na warsztatach, na twarzach wielu uczestników widać zaskoczenie. „ Co w tym złego? To fajne gdy ktoś tak mówi!”.

Gdy rozmawiamy o tym głębiej, okazuje się, że mimo iż na pierwszy rzut oka ta reakcja wydaje się wspierająca, to nie daje nam poczucia bycia naprawdę zrozumianym, nie zostawia wrażenia nawiązania prawdziwego kontaktu. Okazywanie sympatii oraz empatia, mimo iż często używane zamienne, rozumiane jako coś niemal identycznego, nie są tym samym. Przyjrzyjmy się różnicy.

Czym jest okazywanie sympatii?

Okazywanie sympatii może mieć kilka postaci: jedno z nich, ujęte właśnie w komunikacie: „Przykro mi że tak się czujesz” to  dzielenie się tym co WE MNIE wywołuje to, co słyszę od Ciebie. Słuchając Ciebie, kieruję swoją uwagę na siebie, na to co ja przeżywam, gdy ciebie słucham. Jest mi przykro, przeżywam trudne emocje gdy Cię słucham. Czasami „jest mi przykro” oznacza  również „wolałbym/wolałabym żeby cię to nie spotkało, bo teraz przypomina mi się coś z własnej historii a wcale tego nie chciałem”. Uczucie przykrości które odczuwamy słuchając kogoś, kto dzieli się z nami swoimi przeżyciami, często blokuje nas przed otwarciem się na to co obecne jest w drugiej osobie i nawiązaniem z nią głębszego kontaktu. Sympatyzowanie jest rodzajem obserwacji, ale też trzymaniem się w bezpiecznym dystansie do  uczuć rozmówcy  i do sytuacji jako takiej.  

Okazywanie sympatii może też prowadzić do kolejnych form komunikacji które nie budują kontaktu, takich jak udzielanie rad, które pomogły komuś innemu będącemu w podobnej sytuacji, wypytywania o szczegóły z chęcią pomocy („a jak długo to trwa?”), pocieszania („głowa do góry, przejdziesz przez to”), czy litowania się („że też to zawsze tobie się musi przytrafić, strasznie jesteś biedna”)  

Kiedy sympatyzujemy, zdarza się nam oceniać zarówno tego kto się z nami dzieli swoimi przeżyciami,  jak również inne osoby występujące w opowiadanej historii.

Bycie ocenionym w sytuacji kiedy mówimy o ważnym dla nas wydarzeniu ( „to dziwne, że drugi raz zrobiłaś dokładnie to samo, powinnaś się uczyć na swoich  błędach”) skutecznie blokuje rozmówcę przed kolejnym szczerym opowiedzeniem o sobie, a bywa, że zupełnie „schładza” albo nawet zrywa relację.

Jeśli zaś opowiesz mi o swoim zmieniającym co chwila zdanie i nerwowo reagującym na drobiazgi szefie, a ja powiem: „ Musi być okropnym człowiekiem i nie dziwię się, że ci trudno z nim wytrzymać.” – to okazuję ci sympatię i łączę się z tobą w niewidzialnym sojuszu przeciwko twojemu szefowi.

Okazanie sympatii nie jest czymś „złym”, jednak warto wiedzieć, że oprócz tego że nie buduje głębszego kontaktu, to z reguły nie prowadzi też do większej świadomości, ani zmiany w zachowaniu  osoby która dzieli się z nami swoją historią. Co więcej: często utwierdza ją w jej sposobie widzenia świata. Jeśli okażę ci sympatię w sytuacji z niewrażliwym szefem, być może nic się w tej relacji nie zmieni, a podział na ty – niesłusznie atakowany w błahych sprawach, i twój szef – grubiański i niewrażliwy, skutecznie utrwali się  na dobre w twojej świadomości.

No dobrze, a empatia?

Empatia to rodzaj intencji aby nawiązać kontakt z tym co żywe w drugiej osobie,  jej uczuciach i potrzebach. Empatia wymaga pozostania obecnym w danym momencie z tym, co się właśnie dzieje w drugim człowieku. Esencją empatii jest skupienie się na tym co rozmówca mówi o swoich przeżyciach, słuchanie  z uwagą  z chwili na chwilę, oraz po to, aby ta osoba mogła siebie lepiej zrozumieć i dotarła do tego co jest dla niej naprawdę istotne. 

Wielu osobom mówienie o swoich przeżyciach zajmuje sporo czasu, często wracają do tych samych wątków i tematów,  więc empatyczne słuchanie najczęściej oznacza konieczność wygospodarowania w sobie pewnego rodzaju przestrzeni oraz czasu  na słuchanie.

Słuchając empatycznie, towarzyszymy i wspieramy osobę której słuchamy, jednocześnie służąc jej za rodzaj lustra, w którym może jaśniej zobaczyć siebie.

Jeśli empatycznie wysłucham twojej opowieści o szefie, powstrzymując się przed ocenianiem zarówno ciebie jak i jego, to być może sam usłyszysz w swojej opowieści jak dużo zmęczenia i frustracji czujesz i jak bardzo chcesz zmiany w waszej relacji. Jeśli zgadując empatycznie zapytam Cię o potrzeby, to możesz zacząć myśleć o tym, czy istnieje jakiś inny, lepszy  sposób zaspokojenia ich i od czego możesz zacząć proces zmiany.

Empatyczne słuchanie ma w sobie jakość współbrzmienia. Jak pięknie powiedziała Sarah Peyton – cały wywiad dostępny jest tutaj  – jeśli grasz na wiolonczeli, a druga wiolonczela stoi nieopodal i przyłożysz ucho do tej wiolonczeli na której nikt nie gra, możesz usłyszeć, że ona rezonuje z dźwiękiem granym na tej pierwszej.

Podsumowując, empatia wymaga spełnienia czterech warunków:

  1. wejścia w perspektywę osoby której słuchamy,
  2. powstrzymywania się od oceniania zarówno rozmówcy jaki i osób o których mówi,
  3. rozpoznania emocji i potrzeb,
  4. umiejętności nazwania ich,

To jak mam okazać tę empatię?

Esencją empatii jest głębokie słuchanie, w dzisiejszych czasach umiejętność rzadko kultywowana. Głębokie słuchanie wymaga uważności i skupienia oraz znalezienia w sobie  przestrzeni.

Słuchanie w ciszy wielu osobom wydaje się nienaturalne i trudne, gdyż na co dzień rzeczywiście rzadko  słuchamy w ten sposób innych ludzi i nie mamy w tym praktyki.

Nazywam takie słuchanie słuchaniem z latarką, bo tak jak latarka, oświetla te fragmenty przestrzeni które do tej pory były ukryte w ciemności,  tak gdy jesteśmy głęboko słuchani,  zaczynamy dostrzegać rzeczy których dotąd nie byliśmy świadomi , zauważać to jak bardzo kluczowe są niektóre z nich, a czasem nawet zdarza się nam zobaczyć całą sytuację z zupełnie innej perspektywy.

Nie zawsze umiemy słuchać na 110 %. Pisze o tym Thich Nhat Hanh w swojej pięknej książce „Sztuka Komunikacji Według Mistrza Zen” :

Nie ma problemu, jeśli w pewnym momencie nie jesteś gotowy słuchać. Jeśli jakość twojego słuchania nie jest wystarczająco dobra, lepiej przerwać i spróbować innego dnia, nie naciskaj na siebie zbyt mocno. Ćwicz uważne oddychania i uważne chodzenie, aż będziesz gotowy wysłuchać drugiej osoby. Możesz powiedzieć: „Chcę cię wysłuchać, gdy będę w najlepszej formie. Czy możemy dokończyć jutro?”

Słowa i pytania przydają się wtedy, gdy pomagają w procesie odkrywania, a nie go blokują. Czasami świeżo upieczeni adepci warsztatów Porozumienia Bez Przemocy, aż się palą aby empatycznie zgadywać uczucia i potrzeby rozmówcy. Często jest to pomocne, ale gdy zgadywanie odbywa się zbyt wcześnie, gdy pytań jest za dużo, gdy po pytaniu nie pojawia się przestrzeń na refleksję, ciszę i odpowiedź, wtedy mogą wywoływać w rozmówcy zamęt i wcale nie pomagać.

Jeśli chcemy empatycznie zgadywać uczucia i potrzeby osoby której słuchamy, warto po zadaniu jednego pytania spokojnie poczekać  na odpowiedź.

Empatyczne zgadywanie wymaga choćby ogólnej orientacji w uczuciach i potrzebach i dużej dawki praktyki aby ten sposób komunikowania się stał się naturalny.

Warto podkreślić, że zwrot „empatyczne zgadywanie” nie jest przypadkowy. Ponieważ nigdy nie wiemy tak do końca co czuje i czego potrzebuje osoba z którą rozmawiamy, zgadując – dajemy jej do zrozumienia, że próbujemy ją zrozumieć, że sprawdzamy czy rozumiemy to o czym nam mówi.

„Jesteś zawiedziony, bo sądziłeś że ta sytuacja się inaczej rozwiąże?”

„ Czy to co mówisz jest o twojej potrzebie autonomii?”

„Miałaś nadzieję, że wspólnie uczcicie zakończenie tej sprawy i jesteś  rozczarowana bo tak się nie stało?”

Empatia jest zawsze wyborem oraz rodzajem zarówno sztuki jak i rzemiosła. Nie da się przepisać jednego rodzaju recepty na empatyczne zachowanie. Niemniej.. praktyka czyni cuda. 🙂

Similar Posts