Dzień Porażki to świetna inicjatywa, która ma nas oswajać z faktem, że wszyscy bez wyjątku spotkaliśmy się albo spotkamy się w życiu z czymś co nazywamy porażką. Ideą konferencji było popatrzenie na porażkę jako na naturalne zjawisko, które towarzyszy podejmowaniu ryzyka i uczeniu się czegoś nowego. Jednocześnie rozmawiając o porażkach, pozbawiamy je destrukcyjnego mroku tajemnicy i rozmontowujemy  przedziwny mit że porażki to coś co nie przytrafia się innym.

Kilka myśli jakie wynotowałam  z ciekawych i zróżnicowanych prezentacji Dnia Porażki to:

  • Trzy filary dobrej passy to odpowiedzialność (co zrobię aby osiągnąć rezultat?) , współdziałanie (kto może mi pomóc?)  i elastyczność  (jakie są nowe możliwości?). Pułapką, w którą często wpadają ambitni ludzie jest izolowanie się, czyli tendencja do robienia rzeczy samemu i nie proszenia o pomoc gdy sprawy zaczynają się komplikować.  

  • Pierwszą fazą porażki arogancji jest pycha zrodzona z sukcesu.

  • Przyznanie się do porażki to rodzaj uczciwości wobec siebie i wymaga treningu. 

  • Porażka potrzebuje czasu aby ją porządnie przeżyć, tylko wtedy możemy z niej wyciągnąć wnioski.

  • Porażka jest wydarzeniem kształtującym charakter, sprawia że człowiek dojrzewa, znajdując czas na refleksję nad sobą, życiem i wybieranym działaniem.

  • Proces przeżywania porażki ma trzy etapy: zdarzenie, które nazywamy porażką, potem  etap wewnętrznego wzburzenia, kiedy dochodzą do głosu nasze emocje, przeżycia, przekonania  i  trzeci etap – tzw. transformacji.  Jakość transformacji zależy w dużej mierze od etapu drugiego czyli przeżycia emocji. 

Moja własna refleksja lokuje niektóre, a zwłaszcza  powtarzające się porażki,  jako potencjalnie przełomowe doświadczenia, które mogą sprawić że poznamy siebie znacznie lepiej i głębiej. Jeśli przeżywając porażkę dotkniemy obszaru celu który ma dla nas sens (purpose), naszych potrzeb i wartości kryjących się pod silnymi emocjami, wtedy porażka staje się szansą na zmianę i wybranie życia w większej zgodzie ze sobą. Thoreau napisał:

Jeżeli człowiek nie dotrzymuje kroku swoim towarzyszom, może dzieje się tak dlatego, że słyszy dźwięki wybijane przez innego dobosza?

Similar Posts