Z zawodowej i ludzkiej ciekawości uważnie słucham różnych rozmów i zdarza mi się zapisywać ich fragmenty.  Kiedy rozmawiam z kimś pierwszy raz, obserwuję swoje reakcje na to co i w jaki sposób zostało powiedziane.  No i oczywiście wspieram też moich klientów, jeśli cel jaki sobie stawiają, wiąże się z budowaniem lepszych relacji z ludźmi. Materiału mam więc sporo, a wnioski takie,  że zasadniczo częściej mówimy „do” ludzi niż „z” nimi rozmawiamy.

Pomijając kilka wyjątkowych społeczności, w których świadomość słuchania i umiejętności prowadzenia rozmowy są naprawdę wysokie i stale rozwijane, to przeciętny schemat komunikowania się polega na tym, że ten kto mówi… cóż… po prostu mówi. Czasami wcale się nie zatrzymując.

Słowo komunikacja z łaciny  communicatio  oznacza „uczynić wspólnym”, tłumaczy się je także jako „dzielić z”.  Już na poziomie znaczenia samego słowa widać, że jego etymologia nie do końca zgadza się z naszymi codziennymi nawykami.
Niestety, największa nawet uważność słuchacza nie jest w stanie ocalić go w pewnym momencie przed wyłączeniem się ze słuchania przemowy, w której nie pada ani jedno pytanie.

Dlaczego zatem mówimy „do” ludzi?

A czasami nawet przemawiamy? Oto kilka możliwych przyczyn:

  • Biologicznie rzecz ujmując; kiedy wyrażamy siebie, nasze ciała produkują duże ilości oksytocyny, hormonu produkowanego przez podwzgórze. Oksytocyna nazywana jest hormonem miłości, albo więzi i sprawia że czujemy się dobrze i błogo. Ten stan jest tak przyjemny, że tracimy kontakt z naszym rozmówcą, a dynamika rozmowy przestaje nas interesować.
    W tym samym czasie nasz rozmówca doświadcza bolesnego doznania bycia „przezroczystym”, pominiętym i nieważnym, co wyzwala w nim reakcję stresową.
    Stres powoduje wydzielanie kortyzolu, które uaktywnia reaktywne ciało migdałowate odpowiadające za emocje. W takim stanie działamy na poziomie instynktów i emocji. Stąd często poczucie olbrzymiego dyskomfortu, zawodu i  rozczarowania które wynosi z „rozmowy” ktoś komu nie zadano ani jednego pytania.
  • Na poziomie psychologicznym: dla wielu osób rozmowa z drugim człowiekiem to  rzadka okazja aby być wysłuchanym, a bycie słuchanym zaspakaja wiele ważnych, głębszych  potrzeb: bycia widzianym, bycia docenionym, bycia akceptowanym i podziwianym. Potrzeby te są niezwykle ważne dla naszego psychologicznego dobrobytu, jednocześnie często pozostają w strefie nieświadomej.
  • Jeśli zarządzamy ludźmi,   zajmujemy się wymagającą rodziną, jesteśmy coachem, albo terapeutą/tką, wówczas bywamy zmęczeni wyzwaniami  innych ludzi i chcemy aby ktoś wreszcie posłuchał naszych.
  • W wielu środowiskach mówienie „do” to uświęcony  wieloletnią tradycją sposób na budowanie swojego statusu. Im więcej mówię, tym większą mam nadzieję (z reguły nieświadomą), że będę postrzegany/a  jako ekspert/ka. Zmorą wielu spotkań jest rozmowa ekspertów słuchających jedynie własnego głosu i to przez dłuższy czas.

Jak zacząć naprawdę rozmawiać z ludźmi?    

  • Nastawić się na odbiór. Powiedzieć to sobie, albo napisać  przed spotkaniem

Zmiana nawyku rzadko kiedy jest prosta, ale praktykując świadomie nowe podejście, stopniowo udaje się powściągnąć chęć mówienia tylko o sobie. Niektórym pomaga ustalenie proporcji w jakich mówi jedna i druga strona, jeszcze przed spotkaniem. Jeśli do tej pory wyglądały one bardziej jak 90 do 10, to realistycznie jest założyć 80 do 20 albo 70 do 30,  gdyż proporcja 50 do 50 raczej będzie niemożliwa do osiągnięcia przy pierwszej próbie. Niech zmiana odbywa się etapami.

  • Robić świadome przerwy w monologu

Pracując z klientami, którzy zaczynają sobie zdawać sprawę ze swojego nawyku jakim jest prowadzenie monologów, zauważyłam, że niektórym pomaga kiedy świadomie starają się pamiętać, (a nawet zapisywać) aby robić przerwy. Samo zatrzymanie się, daje drugiej stronie szansę na  zabranie głosu i  podzielenie się swoimi przemyśleniami, nawet jeśli nie pada pytanie.

  • Po dłuższej wypowiedzi zadać pytanie.

Jeśli przedstawiamy swoją opinię na jakiś temat, najprostszym sposobem jest  w pewnym momencie zatrzymać się i zapytać: „Co o tym sądzisz?” „Jak odbierasz to co mówię?” „Jakie jest twoje zdanie na ten temat?” 
Jeśli opowiadamy swoją historię, wówczas sposobem na zaangażowanie rozmówcy jest zapytanie go o jego doświadczenia.

  • Zadawać pytania które świadczą o tym że słuchamy naszego rozmówcy

Jeśli zaczniemy słuchać z ciekawością, takie pytania pojawią się naturalnie. Mogą dotyczyć uczuć: „ Jak się z tym czułaś?” mogą podsumowywać i pogłębiać jak np: „ Czyli tylko ty chciałeś tego rozwiązania?” „ Nie byłaś pewna jak to się dalej potoczy?” Takie pytania dają rozmówcy poczucie, że to co przekazuje jest naprawdę odbierane i sprawiają, że chętniej będzie mówił dalej a jego zaangażowanie w rozmowę będzie rosło.

Rozmowy które prowadzimy wpływają na nas.  Mogą powodować przypływ entuzjazmu  i wzrost motywacji do podjęcia jakiegoś działania, mogą sprawić, że zaczynamy wierzyć w siebie i bardziej optymistycznie patrzymy w przyszłość. Mogą nas frustrować i pozbawiać energii. Rozmowa może zacząć budować nową relację, albo wzmacniać tę która trwa już jakiś czas. Rozmowa może być początkiem albo końcem. Rozmawiajmy zatem z uwagą. 🙂

Similar Posts